Patron


Jan Rodowicz "Anoda"
Patron Szczepu to inaczej nasz bohater. Kimś, kto zasłużył na to miano jest bez wątpienia zapominany przez lata Jan Rodowicz "Anoda". My o jego istnieniu dowiedzieliśmy się podczas przedstawienia "Wigilie Polskie", w którym przez kilka lat występowaliśmy na deskach Teatru Wielkiego w Poznaniu. Gdy przyszedł czas na wybór patrona dla naszego szczepu, komenda uznała, że Anoda będzie odpowiednią postacią, z której każdy harcerz, harcerka, zuch i zuchenka naszego hufca powinien czerpać to, co najlepsze. W przypadku Jana Rodowicza do tych najlepszych można zaliczyć wytrwałość, zapał, wierność ojczyźnie, przyjaciołom, rodzinie i Związku Harcerstwa Polskiego, do którego należał tak jak i my. 

Nie tylko harcerze, ale wszyscy Polacy powinni znać nazwiska takich ludzi jak on. Zapraszamy do zapoznania się z sylwetką naszego bohatera!



Urodził się 7.03.1923 r. w Warszawie. Ukończył liceum im.Stefana Batorego, był członkiem 23 WDH „Pomarańczarnia” im. BolesławaChrobrego. 
Gdy zaczęła się wojna miał 16 lat. Od początku wojnyzaangażował się w działalność konspiracyjną, przyjął pseudonim „Anoda”. Brał udział w akcjach Małego Sabotażu, a jednocześnie kontynuował naukę. W 1941 natajnych kompletach zdał maturę. Pracował w warsztacie elektrotechnicznym i w Zakładach Radiowych Philipsa. W 1942 roku ukończył kurs szkoły Podchorążych „Agricola”. Razem z nim ukońćzyli go m.in. Jan Bytnar "Rudy" i Tadeusz Zawadzki "Zośka", a także jego przyjaciel Józef Saski "Katoda"
„Anoda” był uczestnikiem wielu akcji bojowych, m.in.dowodził sekcją „Butelka” w Akcji Pod Arsenałem, brał też udział w akcji„Celestynów” – odbicie transportu więźniów z Oświęcimia. Po akcjipod Arsenałem zostaje odznaczony krzyżem Walecznych. 
Walczył w Powstaniu Warszawskim w Batalionie „Zośka”,wielokrotnie go raniono. O swoich obrażeniach, odniesionych w czasie powstania, tak pisał: „5 sierpnia 1944 roku zostałem ranny na ulicy Okopowej pociskiem zpistoletu maszynowego w lewą nogę. Po opatrunku walczyłem dalej. 10 sierpnia naul. Spokojnej doznałem postrzału lewego płuca pociskiem z kb.[…] 15 września na ul. Wilanowskiej zostałem ranny po raz trzeci z niemieckiej rusznicy ppanc. wlewe ramię i łopatkę, z potrzaskaniem kości. Następnego dnia w drodze doszpitala zostałem ranny odłamkami z granatnika w lewy łokieć i przy upadkunoszy doznałem złamania lewej ręki w łokciu”. Odznaczono go Srebrnym KrzyżemVirtutti Militari.  

Jako jeden z niewielu bohaterów „Kamieni na Szaniec”przeżył II Wojnę Światową i doczekał się „wolnej polski”. W Polsce Ludowej podkontrolą ZSRR integrował środowisko Batalionu „Zośka” zachęcał też kolegów, dospisywania wspomnień, dzięki czemu wydano pamiętniki żołnierzy Batalionu. Po zatym dbał o ekshumację zwłok. Robił, co mógł by wszystkich jego kolegów zBatalionu pochowano na Powązkach w sektorze „Żośki”. 
Po apelu płk „Radosława” ujawnił się przed komisjąlikwidacyjną Armii Krajowej. Cały czas starł się żyć normalnie, rozpocząłstudia na Politechnice, studiował Architekturę, co nie było takie proste,ponieważ, przez rany odniesione w czasie powstania miał nie władał w pełni lewąręką. Walczył z kalectwem, by móc realizować swoje pasje. 


W wieczór wigilijny 1948 roku do jego drzwi zapukalifunkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Po krótkiej rewizji aresztowali go. Jego matka zdążyła wsunąć mu do kieszeni opłatek.  
  
Jakie były przyczyny aresztowania? Wiktor Herer, oficer prowadzący śledztwo, po latach zeznał, że inicjatywa aresztowania wyszła od płk. Julii Brystygierowej, a powodem miała być broń znaleziona u niego jeszcze przed tzw. ujawnieniem. Mówiono też, że Rodowicz miał na uczelni rzucić szczurem w córkę Bieruta. W śledztwie pytano także Anodę o plany porwania radzieckiego generała. 

Rozpoczęły się brutalne przesłuchania w trakcie, których „Anoda” został oskarżony o próbę obalenia ustroju komunistycznego. 7 stycznia 1949 „Anoda” zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Urzędnicy jako oficjalną przyczynę śmierci podali samobójstwo. 

Do rodziców wiadomość o śmierci Janka dociera dopiero 1 marca 1949 roku, prawie dwa miesiące po rzekomym samobójstwie… Oczywiście nie otrzymali informacji, gdzie syn został pochowany. Na szczęście, dzięki wcześniejszej działalności „Anody”, miejsce pochówku udało się ustalić. Rodowicza rozpoznał grabarz, z którym poznali się przy pochówkach „Zośkowców”. Grabarz wskazał jego grób rodzicom „Anody”. 
Jana Rodowicza pochowano w grobowcu rodzinnym na Starych Powązkach, matka włożyła mu do trumny Krzyż Walecznych i Order Virtuti Militari. 
Rodzina nie wierzyła, że Janek popełnił samobójstwo. Przy ekshumacji obecna była Anna Rodowicz - lekarka, która po zbadaniu „Anody” wykluczyła samobójstwo. 


Jan Rodowicz „Anoda” jest patronem naszego szczepu, bo pomimo wojennych zmagań zachował pogodę ducha, siłę woli i odwagę,jaką mało kto może się poszczycić. Był odważny, waleczny, silny, chętny do pomocy. Kochał swoja rodzinę, a żeby móc uczyć się i spełniać swoje marzenia pokonał kalectwo. Podczas przesłuchać UB nie poddał się i dzielnie znosił
katusze. Był do końca wierny Polsce, swojemu dowództwu i przyjaciołom. Gdy zaczęła się wojna miał 16 lat, był mniej więcej w naszym wieku, stał się bohaterem. 
W naszym szczepie od wielu lat organizowany jest w okresie wiosennym rajd "Anodówka". 
Rajd ten poświęcony jest naszemu patronowi, a nazwa pochodzi od pseudonimu bohatera. 
Zdjęcia z tego wydarzenia można dostrzec wyżej przy Jego biografii.

informacje zaczerpnięto ze strony: 
http://www.polskieradio.pl/39/247/Artykul/168175,Jan-Rodowicz-Anoda-